sobota, 30 grudnia 2017
Wszystkim podzięki za odczyt, wysnucie wrażeń z około estetyki słowa. Za... nie napisane komentarze, krótka modlitwa człowieka wiary. Wszak Nowy Rok już niedługo... MMP
fragment wiersza...
Modlitwy:
Mawiano mądrze, prosząc otrzymujesz,
więc spełniam świętości życzenia.
Czegóż człek uniżenie pragnie pokornie,...
Rozum, aby był zdrowy,
zmysł sensowności i na wyostrzenie,
wiary, kochania w towarzyszenie,
oraz osnucia skrytości,
zadumy snu wylęknienia...
...
Michał M.Pieper Rumia 2017
piątek, 22 grudnia 2017
Na progu Nowego Roku 2018... stale uporczywa klasyka mani swą niezłomną formą estetyki słowa.
Ach, nasze estetyki niepoprawne, nieście mody i art trendy,
ekspansje, rozterki, żale nostalgiczne, płaczące ściany w pokoju,
eteryczne zgiełki, zwycięstwa w zaplanowane od chaosu ładu,
testamentalne boleści i oczekujące szmery niewidzialnych katów,
na żądne obecności podniecenia monstrualne, poniewierki ducha,
ach trębaczy trzeba, tylko trębaczy, szarże dmące w kornety snu,
rózgi z żelaza ostu, świątyń z gospodarzem na tle planet w świętości,
i rzeki, ach, rzeki z bystrą wodą, oraz świtu w mgle na dnie zaszłe,
szklanki rosy, suchego pieczywa, a jakże i także, przeszłe, przyszłe,
próby aby dać wiarę w udziale wolności, na odzew żaden i wszystek,
kołyski fotela, brzegu mórz wędrówki, cisz w karnawale we wsi Asteco,
dzwony, tak, niech dzwonią i biją, zajadle dźwięczą oblane potem południa,
gra ustawiona, w tańce nie znajdziesz fawora, fawory, faworki na regale,
i dziecinne sztormy grające w takt katarynki na tle palisady tchnień szczęścia,
a pies leżał w skwarze południa na ganku, nocą pohukiwał puszczyk od lasu,
mrozy skrzyły oparami alkoholu od ulic spaceru na zdrowie, lica rumieniały,
głośno śpiewać lub krzyczeć rozpisany spis treści w przeddzień teatro premiery,
rzek zimna dla ochłody czoła, żaru ognia w pobłogie rozrządzanie krwi we wodę,
aby twarze oswojone od lęku z normalnością przyjąć w normalność anormalną,
a srebrzysta mucha z szybą walcząc, mówiła, wszystko już latem spowite dawno,
białe noce, ciemne dnie, modlitw gadanie zaś mądrość skupiona za firaną spowiedzi,
rozumne konwencje oparami deszczu smużą arterie śródmieścia snem za powieścią,
jeszcze biloni w kieszeni, zatem są i marzenia, fantazje odległe, jak nie Ty, to z Tobą,
ach estetyki żałosne, powinowactwa rylcem spisane na pergaminie, na zew jak wolisz,
syte kolacje, tęgie amfory, dwa życia, we śnie oraz pod niebieską osłoną istnienia.
Michał M.Pieper - Rumia/Polska
wtorek, 19 grudnia 2017
Ostatni wiersz lub w szybsze zwarta prozaiczna myśl z tomiku "moralne/residuum", który zamierzam przedstawić na stronie. Zamykający pewien okres, odzwierciedlając bliskość i odległość dwóch światów, twórca - natura.
Wiersz nieco enigmatyczny, odnoszący się do całości z twórczości. A mówiący: ..."Tyle jestem, ileż mogę udostać z głębi wnętrza na zewnątrz, idąc tropem klasycznego myślenia... Płodności z ducha, urealniasz co widoczne naturze ciała. Któreż większe, mniejsze... na egoizm bycia na górze..."
Tomik "moralne residuum" wyd: Jasne, został częścią zbioru biblioteki Prezydenta R.P. Andrzeja Dudy w 2016r.
Wszystkim w odczycie życzę na Boże Narodzenie, Zdrowia na ciele i duchu, szczęścia i radości.
Michał M.Pieper
myślne ponieski, chociaż szouldre nie było,...
I sam stanął bohater wędrówek z bartni smakowania miodaków,
na wzniesieniu Larsa z przedwieczną historią stworzenia domu,
był za duży, odlegle widoczny, a jednak bezpiecznie otulony w mury,
i patrzał na niewielkie osady Kestel, Kelt wyrosło zza drzew na podziw,
pre Leniwer, boć sentymenta, uronić łzy nie mógł, ledwo wojna zastygła w nocy,
piechurzy odeszli, widzialni na,... wsparcie i tamci tylko od strzał manewru,
on zaś w goryczy świątyń, kurz alergicznie mazał na polichromi świątków,
Plendar stało za miedzą, stare i sielne, tuż obok Spenie obronne z agresją,
od południ puszcz, pustyń cylni, gdzie można i nie można mowić o wolności,
zaś Bredor łaskawy cyrkulował masywem wód z Bradorsl, Modare, Partam Ortonu,
Samorosów cierpkiego w słodyczy smaku powietrza bagien i powonieniem roślin,
miłe i trwożne, poniekąd z podnietą jakże ciekawie interesujące, odmienne i tajemnicze,
szlaki dotychczas inne obrałem, a nikt nie zapytał, jak tam za górami, za Swenta władzą,
oby dzisiaj czasu starczy, zniść z góry Larsa, odpocząć w kominans z mahorą od Sarsu,
na przeciw łezkom, z zaszłością skarbnic pergami w kredensie, z próbą zrozumienia natury,
Kolomesta przywitać z nagrodą powitań, i stał patrząc jak woda zagościła w dorzeczu Slama,
Fremot zasnął z Bildalą, osmolone statki popłynęły pod brzegi Samtasaru, Registre, przez Maearesi,
Oby tęcza w kolory znane tylko mieszkańcom z Perm, na skraju dwu światów ognia z Sma,
nazajutrz zajaśniała w trzy wędrnie i jedno zamkowego ornamenta od stali diademów,
Rods prorocy w świetłą mową obrali swe nauki, a Kondrodsów pychę zanieśli na granicę Bads Isterii,
gdyż Orton nawoływał, Sitocina tęskniła, rzeki z opływem wysp na Morzu Portes, aby Beporę rozsławiać,
scalając wszelkie ganest katedry na różnorakie objawy w indwii samostanowień kultur z wybraniem drogi, ... zaś noransbę z antlokiem w okolu parkowego uciszenia wietra, stanowiła zamysł na nowe ponies przygody.
Michał M.Pieper Rumia 2017
sobota, 9 grudnia 2017
Oniegdy,...
Mawia wiatr od pól w srebrze mchu świerków,
mową, co insi obecnie chcą się wstydzić,
takowóż sławetna zbroja, sztandary w blizn czerwi,
a płaczą Chochole pod sukmaną rozdźwięków wesel.
Grzmi skarg ambona w nieradność na pospoli ruszenie,
lecz wszystko błogo śpi, na śpiew pieśni,... dzieci budzenia,
tacy już dorośli, przed wrogą armią,... posłańców obrony.
Nie odrzucą zniewoleń bystre wody na morze,
natomiast scalą zielone łąki w czar pijane żądze,
i przecież nie smutki hymnów, poczynań,
toć przecież tęsknia skowycze lamentnie,
zaś wyrocznia katedr mówi,
... nie będzie tak samo.
Jeszcze wesołość tli nasze pielesze w na dobre,
odgania przysporzenia na wiek powagi,
cóż powiada zefir, otulając od zimna żółto brzeziny,
zdążą wychować nowe dzieciny.
Za bardzo odległa dziś dusza Twa w Restituta,
wciąż gonisz pióra w świetle dzioba Orłów,
Kim obecnie Jesteś,...
z trzy ery za nami, a próg dziejów ścieli w matni kluczenia
za krwiożerczą prawdą.
Pieścić w omanie trzeba nam życie,
drugo-brzeżne sekrety zostawić piewcom Idylli,
gdyż w nadmiar czas opływa czekania na sen,
ileż w nas witsążni zakwitania, wiosen pnącz rozrościa,
liczy wierzba rosochata na skrze dróg,
..."trzymać wej,... radosną batutę,
w orkiestrze wskrzeszania współgraczy...".
Michał M.Pieper
tudzież w: "moralne/residuum"
środa, 6 grudnia 2017
W Dniu Urodzin... "Hoop siup i już za płotem",.
Ot tak,...
I dojrzewają obrady drzew, kwietne polany, zielone niwy,
wszystkim ślą w ukłonie pojedyncze słowa, radości życia,
tamten skaleczył palec, a niejedna spinkę zgubiła zamyślona,
drugim spotkanie ugościło nowy wid horyzontów w tle,
a jutro to, a jutro tamto, pamiętająco skomlą o przyszłość dnie,
nikt nie zapyta o sens działań, wszak wszech wszystko wiadome,
wciąż palec tamtego boli, a spinka leży na chodniku przed witryną,
ranna siódma jest rannym wstaniem, świtanie zwyczajną zorzą jutrzenki,
zaś dzienniki rejestrują niezmiennie ten sam numeryczny rejestr alfabetu,
i dojrzewają, chociaż palec boli, spinka zardzewiała wdeptana w piaski,
deszcze są zimne i wilgotne, promienia słońca sympatycznie miłe,
sny ociekają w podejrzliwości od granic jawy u wierzeń w siebie,
i z bolącym palcem można żyć, o spince zapomnieć w nowym zamyśleniu,
jeszcze dzwony pożarnicze dzwonią, ktoś znienacka opowie jak minął dzień,
zaprosił na kawę oraz ciastko z stalowego pudełka o kolistym kształcie,
ptaki świergoczą, morze falą blugośwista o brzeg betonu w kolorze sinym,
zmężniały dłonie, szykowne spinki powędrowały we perfumowaną kosmetyczkę,
zmienione kreacje, postawy, meble, pokoje, przestrzenne mieszkania,
i dorasta czas, okres, era w wieki cała, aby znowu zachłystnąć niemoc małości,
na progu pozorów odkryć życia od nowa,...
lecz tak naprawdę, wszystko jest tak samo,...
chociaż palec nie boli, a o spince w zamyśleniu, nikt już nie pamięta.
Michał Pieper Rumia 2017
poniedziałek, 4 grudnia 2017
..., troszkę deszczu dla ochłody...
moralne/residuum - Michał Mikołaj Pieper
Wydawnictwo Jasne 2016 Pruszcz Gdański,.
Samotny liściu, motylu lecący ponad horyzontalną linią lasu,
drzewną powłoką na rozszumiałe piesnki, znamy Twój lot,
chodź opowiem legendę, lubisz kratownice treści na podłecht,
znasz one strony, gniewne smoki i długie szczęścia liczebniki w siedem,
zna las Twój wybór, przeciągłe pukanie dzięciele w głuszy bora,
naprowadzające aksamitną podnietę w stan udręki na niezakosztowane,
płacz, szlochaj, rozdzieraj szaty i posyp głowę popiołem, nabądź oliwę,...
i proszę już,... nie wchodź pomiędzy knieje, ruczaje, źródła górskie,
gdyż one są naturalną prawdą, istnieniem we wolności słońca, modrego nieba,
ziejące płomienia szkodzą, a przecież byłeś wolny, zanim zapragnąłeś władzy,
ostając za orędownika wojen z decyzją niwelowania legend, wiary w eden,
zasiadając rumaka z płowo kasztanową grzywą, dzięcielić w dobro zapomniałeś,
rozsypane talary z sakiew miesza siedem, pozbierały z nową erą bogobojne anioły,
zaś samotnego liścia, motyla, w nim wszak znaleźć, jakby nie siać a chleb gromadzić,
zna Twoje ścieżki i duch powietrza, oplata co dzień ultraniebiesią łącząc ziemne korzenia,
zgubiłeś okruszki na drodze, dlatego ptak po trosze Cię lubi, smoki lubią ptaszynę,
a ptak, on szybko zmienia przyzwyczajenia, zapomni w czem dziecięlo oszukiwałeś puszcze,
ćmiąco maniąc lot w paszczę ogni i żaru trawienia, jastrzębie dalece od zaprzestania wir okręgu,
usiądź wybawicielu, zbawco pokrętnego pnia na skraju moren od bezkresu mórz, oceanu,
chcesz posłuchać, opowiem skromną bajkę na Twe samotności, łzawe pozwijane pościele,
przecież motylowi, liściu o moment zniścia o słowo w posłuch tylkowóż rozchodzi,
a szczęśliwe dawne i długo, liczebniki siódemki, lubią serdecznie porozmawiać,
o gdyby Cię wszytko interesować mogło,.... omijając scenariusze lepkie i brudne,
Zatroskany mój kameleonie, a tyle widziałeś i słyszałeś.
Psalm wnuka króla Salomona,...
I bądźże pozdrowiony powstający dniu z rana,
rozkwitaj w przekrasie promieni słońca i szczęścia,
oplataj w rześkim powiewie lasy, góry, morza,
lecz oszczędź zastanowień,...
czemóż w tym kraju drzewa są pod ochroną,
a dzieci od,... dziesięciu lat życia, prawnie krzywdzić można.
Witajcie że strofy antyfon, psalmodie, wersy pochwalne,
stronice ksiąg legend, przygód, życia oraz nauki,
przenoście serca w odległe bliże horyzontów,
wytłumaczyć nam poniekąd nie skore,...
dlaczegóż głowę w tym kraju w górę unoszą od tekstu,
a sami poeci, pisarze z urodzenia sławy są wykluczeni.
Osłaniałby wiatr z aniołami miłości na niwie szerokie,
od deszczu niezgody, śniegu z mrozem na bierność,
wspomagał rozniecić żar w łączności myśli i oczu,
lecz aby rozświetlić one tajemnicze zawiłości nie władny,...
acz niewieści stan wszak wybrany w tym kraju od nieba,
a nieśmiałe spotkania, należy przedkładać sprawą u samego Boga.
Zliczone ponoć nieokiełzane krople rzeki z wyrocznią życia człowieka,
zapisane w księdze drobną siecią liter w liczb tabel opasanie,
na świętą chwilę, moment urzeczywistnienia prawd nad winą,
i gdy ważą wolności na dumę powstań z przewagą ponad innymi narodami,
słaniają pokornie głowy w tym kraju, z aktem oddania się niemo w niewolę,
gdyż trud mierzony jest ilością niewoli, niźli przeobrażaniem czasomaterii w stworzenie.
Jeśli Przedwieczny otwiera podwoje bram od światła wiedzy,
rozpostartą wizją niezrozumiałego Istnienia, poznawczo w ni pośrednika,
ścieląc kobierce obietnic życia, na zniście w odległe przestworza Ducha,
tam, w tym kraju możności modlitw w zakazanym,...
sami ustalają prawa, słowa wypowiadane od PreIskier w urodzenia,
określając zbyt górnolotnie, czymże jest śmierć na obecność u źródła zbawień.
I chociaż krzyczące zewsząd echem, pozakrywane od świata jamy skalne,
każą zapominać w czem zapuszczać każdy z nas pragnął i śnił na jawie,
alabastrem maszcząc zniszczone radości, uciekając od wczesna kochania,
w kraju tym najspokojnie ludzie klękają, oddając ufność na wyższe konsteleum,
błogosławiając dzieci wodą u brzegu rzek rodzimego Jordanu, zamieniając cóż wzniesłe,
donośne, w proste słów zwarcia bytu ziemskiego, tworzą nowe, znane samotne pustelnie.
Michał M.Pieper
wtorek, 28 listopada 2017
Dziękując za odczyt odsłaniam swą następną stronicę kotar, zza okna zadum w: "moralne/residuum" Wydawnictwo Jasne 2016,.
X.X.
Pożegnałem tęsknoty z dziecka krain,
Ja ni Dawid Flawiusza, posąg na portyku,
rozdarłem uczucia z młodzieńczego skarbca,
Ja ni Jastrząb z mitycznego świata wolności,
rozgrabiam swą czystość dorastania na miłość,
Ja Enteneusz A. skazy na powielane umizgi,
i ryczę ni bawół z chińską kosmologią śmiechu,
dziesiątkując daty sukcesu, blamażu, na obce dzisiaj,
migające kursory z bez przewodu światłowodów,
pozostawiam wierze, zwycięstwa nad cierpliwością WiFi,
Ja ni Dante z przegrania fars o fotel na happy end sensu,
wczoraj woła, urywany sygnał z nieba w PC,
nasze credo pieniężenia, ufności w przyszłość,
i chcę krzyczeć, mówić, szeptać, błogo wędrować,
stwierdzając relatywność ponad życie,
nie możesz, nie masz prawa, słyszysz,
pragnąć uczynić ze mnie Boga, na ziemskie wytartki,
profanum świateł w światłości, niczym Edis Bulbon,
drżyj, zwiększaj władzę nad sobą, szalej,... i,....
Ja,... nie doszły Bóg,... nigdy nim na Ziemi nie pozostanę.
gdyż zwyczajnie, jak człowiek wiary, wierzę,...
Powozie Przymierza - dwukółko rydwanie,...
Aaronie, Mojżeszu nie tędy droga,...
idziesz z powrotem nad brzegi Nilu,
w kierat wiecznego smagania kurzem,
budowy zamków z piasku, modlitw o wodę,
puszczania dziecin na otwarte morza,
pode granice Filistrynu, Krety, w Babilon,
Ludu Sędziów tęsknisz, powiedz za czym,
Kapłańsko Arko, stwarzasz boginie z cielców,
przed Wami wolność, Kraina w mleku i miodzie,
odrzuć bicz upokorzeń, czwartą Kataraktę wojen,
idź z wiarą Ojców, pustyń fatamorgany znikną,
Morze Czerwone zamknęło podwoje,
stratowane samochody rdzą powlekł czas i kraby,
bilety kupują u kas na fantazję badaczy piramid,
beduińskie karawany stoją za rogatką foto,
plastik, pastisz, smutne bociany zimą,
nie tędy droga,... Ludu Wierny,
potomkiem dzieci narodów, nigdy tam nie byliśmy,
woda nam obca, zimna i zarazem gorąca,
Qvo Vadis,... Logos,
nie długo w drodze Grecja, Europa, szklane domy,
szafirowe morza północy,
za czym tęsknisz,...
wszystko wszak znajdziesz,...
gdy niewolę, majaki snu odstawisz,
rodzime ogrody, sady odwiedzisz.
Michał M.Pieper - Rumia
czwartek, 23 listopada 2017
Uszanowanie dzień Dobry,.
Z ostatniego tomiku "moralne residuum" wyd.Jasne 2016 ISBN: 978-83-61508-8-98-4
Tańczyć,...
O Czarna Ines, osławiona zbiorem w liryce łez gniewu,
grająca odwiecznie swój teatr na strunie dusz serc pragnień,
znasz balansującą ostrożność, gdy tracisz logiczność na wybór,
a pozostawiasz zawsze własne dominum po czasie,... i nie,
zwykłe,... tak, jest grą barw zabawy, partyturą z ludowego oberka,
zna Cię epok parę, liter nieskończoność w pergaminie tęsknot,
i może zainteresować Cię, O Czarno Ines lub Jasnooko Wenus,
czyste błądzenie w świecie prawd i nieskazitelnego piękna w naturze,
u nas motyl po prostu jest motylem, a ziemia planetą daną nam w darze,
tam wszyscy chcą kochać, lecz srebnicy nie kują pierścienie w złocie,
szkolnicy nie uczą cierpliwości pozbawioną fundamentu spełnienia,
tańczyć chcesz tango, bolero, czterotakt będący w założeniu tercium,
a sala pusta, bal zakończony, orkiestrę odwiózł wodzirej młody, może nowy,
gdzież Czarna Ines,.... woła Karmazyn w fraku z wypożyczalni, od szatniarki,
deszcz dzisiaj nie pada, słońce wstało zbyt wcześnie, kompromitując portfele,
jeszcze stygnące opary Czarno Ines, trzy szklanki na stole w czerwieni winnic,
zawołam dwakroć na przekór kurom na płocie, ole'cancana Jasnooko Czarno Ines,
kastaniety przywołam i potwierdzę etos, epos, czy jakoś tam, byle by pogadać o świcie,
Ach Ines, obiednie sztylety leżą pod stołem, a nikt już nie gra pasaży na biało czarnym pianinie.
Jakaż znowa, wyszłaś usprawiedliwiona,... a nam zostały, zmiętolone waniliowe cygaretki.
El Figaro,...
Smutno marionetko od er Bastylii z czerną łezką u oka,
wędrująca traktem pawim ni kogucim, od ratusza po operę,
dźwięczne filiżanki z aromą kaw, tęsknie upatrują za Tobą,
i milczą zamyślone, na figlarny znój w zapełnianie sakiew,
z murami oplotłeś na stałe, kawiarnianą ostoją na oranżadę,
Twoim mówcą panem, pajacykową przedłużką w takt poruszeń,
w skrzyni koronkowe, wymienne panie na jutro, niedziele,
towarzyszące w śnie ugnieceń po zasuwce skobla,
jakież tam kryjesz sny, marzenia, plany scenariusza,
by rozbawiać, ronić łzy,... zawiesić południa próżnie na rynku,
gdy kolorowe napoje oranżad, interesem pachną nikotyny,
zawisły o bar z szmaciankową godnością aktora,
wolisz już pewnie ugniecenie, wśród panien zza skobla skrzyni,
snując wyobrażenia o widowni uśmiesznie, szepcząc dziękujesz,
ze mną byłeś zawsze w zgodzie, wybierałeś słońce,...
a lubię gdy żarko, promienia rozleniwiają u bram bezpańskie psy,
muchy brzęczą nisko, woda beztrosko leci, leci, po ciele,
wino, jaką ono niesie wtenczas słodycz pod drzewa parasolem,
schódkami, poręczą kowalską od stolika,... i Twoim mlaskaniem od oranżady,
liczeniem ćwierci banknotów wytłoczone prasą w szlachetnim stopie,
zmysłem obdarowany na maklera, bankiera, ostajesz zgoła kawalerem,
z dwoma garniturami, albumem, przestrzenną antresolą z widokiem na niebo,
marionetką w szafie, paniami w skrzyni, moim wspomnieniem zza kaw zadumy,
spacerem po granitowym trotuarze, od parku, kościoła po fontannę,
zresztą także bez celu,... oprócz liczenia dziur w ulicy, reperowaniem konta.
Michał M.Pieper
sobota, 11 listopada 2017
nieodgadłe posągi,.
tyleż mnie wojaży po malutkim mym świecie,
pewnie z dziewięć lub dziesięć aort dorzeczy,
a tamże spotkani ludzie na brzegu miast rzeki,
chodzą niezmiennie wzdłuż ulic świateł lamp,
chronologicznie pośpiesznie w zaplanowane,
ostentacyjnie rozlegle pielęgnując swoisty ład,
zegar na wieży wskazał identyczną wskaźnie,
nurt przelewa tak samo, wieści z gór w morze,
kwieci kwiecistość podobnie w zielone słońca,
a tyleż w tamtym co ranny dospany godzinę sen,
obok w zakryciu szepcze wiatr lub głośno milczy,
skorupa twarda zza drzwi od normalności zadziwia,
zaprosić w uchronne wnętrza nie skłonna przybysza,
płynie ponad budynkami ulotna forma przypuszczeń,
i przyjazne żółte lampy tęsknie pieszczą rodzime ciepło,
tamże przecież przenika znajomo wiatr, oplata myśli,
w kokonie planów na różnobarwne skrzydlate maści,
ubarwione naszą pamięcią od rodziców powstania,
i wracać nakazem sumień nam wiosną, jesienią w lato,
lecz tacy właśnie... nieodmiennie, od wieków jesteśmy.
Michał M.Pieper Rumia 2017
Nic nie znaczące podróże za rzeką, z inną kulturą językową... gdzieś, kiedyś, zapisane w pamięci.
MMP
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)