wtorek, 14 sierpnia 2018

Ziemia,.

Ziemia,. 

Rodząca dzień za dniem, po nocy z snu wierzeń,
ufnością przepełniona w krwistej łunie zorzy brzasku,
w pełni naga w odsłonie, na łuk w podjazd u sandr moren zwiewna,
Ziemio, tyleż nam poznana, ileż ma moc marzeń w wierze okłamana,
płaczesz bielą śniegu, tajemnicza, człek solą ból ujarzmianie okrasza,
upojona miłością na obdar płodów, niewinna i skromnie dumna,
lecz sztyletem cięta za karę trudu z przestworzy, tęsknoty za niecem,
z obłędem maligny jakiegoś tam bytu, drążąc swój niebyt w niezgodzie ducha,
Ziemio powstań i nie zawiedź sługi Twoje, spierzchłe dłonie wylecz, nawilż źrenice,
serca w krwiobiegu tętna wód Matki Rzeki ułagodź, oraz pozwól ptakom wędrować,
ssaki zimowe nie budź, pierzem puchu otul młode wiosenne pszczoły, motyle, oziminę,
a jeśli zaufać pragnąłem, nazywać swoiście po imieniu, przez kryształ łzy widzieć dzieje,
tamże niech wiatr chroni gniazda i rodzime strzech szklane izdebki, z między tymi biur hale,
Ziemio,.
przeszła, jak krótki z lamusa tekst powyższy,
dzisiejsza, nieznana na kontrast w szok od sław pieniądza,
jutrzejsza, gloryfikująca zawsze techniczne ni dobro człeka,
wbrew życiu, a diametralnie nie Ciebie,
nie odrzucaj przenigdy, swe marnotrawne, wierne pachola.

                                                                                                Michał M.Pieper

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz