środa, 8 sierpnia 2018

I pioruny strzelały,


***

I pioruny strzelały, grzmiało sowicie,
słońce świeciło a liście szumiały,
gnał zegar z pośpiechem za nocą,
niedawno żyw, rodzimy szary gołąb, 
leżał na ulicy samotny, lampy włączano,
co wczoraj jeszcze bliskie, omijała potrzeba,
nasza wysoka banicja, niedosięgła nówtonom,
stęknął stary bug nieopodal ogrodzenia,
wilgotno nawet zawiało, znano lub tylko trochę,
zaprzestał moment leczyć teraźniejszości teraz,
skąpani w polocie neonów, każdy trwał osobno,
i mówią obłoki już późno, zmian żądni od zgliszcz,
choć nikt nie widział płomieni, strażników ognia,
wiać bryzą zaprzestało, dusza jak zwykle wygrała,
czarne gawrony i kruki, o miękką kołdrę pióra czesały,
na jutra początki, białe sny pozapominane.
A On w Górze ręce rozkłada... wolą mówiąc,
"Ja nie mogę Wam pomóc,
Syna słuchajcie".

                                                       Michał Mikołaj Pieper Rumia/Znany Kraj/Polska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz