czwartek, 29 października 2020


 

 Litania optymisty, /marzenia "Dzieci niczyich"/. 

Wstanę dnia pewnego,
uśmiechnę się w lustrze, 
zerknę na podwórze pogodne, 
i wszystko znowu stanie się jasne... 

- ostoją miłości stanie się matka, 
- ojca skojarzę z odpowiedzialnością, 
- dzieci bawiłyby się i gaworzyły, 
- nauczyciel nauczał by prawdę, 
- uczeń z studentem się uczył, 
- lekarz pacjentów leczył, 
- ksiądz opowiadał o sumieniu, 
- kierowca jeździł bezpiecznie, 
- artysta/aktor w sztuce pływał, 
- policjant ścigał złodziei, 
- prawnik po prostu był prawy, 
- stawiano by wygodne domy, 
- sprzedawano, biznes rozkręcano, 
- listy trafiały na czas do adresata, 
- jeszcze inni też byliby zgodni, 

i każdy na swoim i z swoim u swego, 
byłby wyzwolony oraz szczęśliwy, 
niewielu bawiłoby się w politykę, 
igraszką w boga oraz... 
władzą nad życiem. 

         Michał Mikołaj Pieper Rumia 29.10.2020   

czwartek, 22 października 2020


Skomercjalizowane marzenia /z cyklu "Dzieci Nikogo"/  

Marzenia bronią się jeszcze... swą ujarzmioną 
milcząco - cyfrową samotnością, 
przed osaczającą otchłanią wszechwiedzy, 
i chce się powiedzieć... dzięki za puklerz ulotny. 
Wyglądają poprzez plastikowe okna, 
w schronieniach nazwane w przyszłości, 
XXI Elektroniczne Eremy, 
przed naiwnym obnażeniem niedoskonałości, 
brną godzinami w zatłoczonych ulicach, 
i chce się powiedzieć... dzięki za szans tyle. 
Poddani kroplówce wiadomości globalnych, 
mające ciepło rodzime, ileż podwórze z dzieciństwa, 
marzeniami nie afiszują, bilbordy temu służą, 
konsumują wierne życzenia, 
poprawiane nieswoje życia, 
przy wigilijnym, wolnym, 
skomercjalizowanym hierarchicznie
pandemicznym stole,  
i chce się powiedzieć... dzięki za bycie.   
armie czerwone już dawno odeszły, 
popowracali, co wcześniej uciekli, gdyż byli żywi, 
w popłochu na różne zachody, 
nadeszły wraz z nimi nowe, wolne armie, 
stamtąd skąd przyszli, którzy przeżyli, 
i teraz już nie ma dla wielu, dokąd uciekać, 
chociaż tylu jeszcze pozostało wśród żywych. 
chce się powiedzieć... pszenicznego chleba za mało. 

                                  Michał Mikołaj Pieper Rumia 2020.10.22  

środa, 14 października 2020


Ot, ranne świtanie, /z cyklu "Dzieci Nikogo"/, 

Nie płacz dziecko - choć stoisz nad pożogą sumień, 
pozostaw troski władcom świata - gwiazdom, 
strumieniom błękitnym, nie bacz na uposażone drwiny, 
Popatrz na kwiaty, przysłuchaj się kwileniu dzieciny, 
To nie prawda, że Bóg własne porzucił nauki, 
zdrzemnął się gdzieś na antypodach, poszedł w tany, 
i wszystko co trywialnie całe, jest piekielnie ofiarne.   

Nie lękaj się burzy, słownych wodospadów jałowych, 
idź razem z życiem i wiecznym obok przyjacielem, 
szczęście mówią to kochanie, własne słuchanie,
i gdy ludzkie twarze zakrył nieznany nam dotąd nikab,
a każde państwo walczy o przekazanie sztuki narodowej, 
nowe technologie, wehikuł czasu, i o coś tam pewnie jeszcze,
podziwiaj ptaki w locie, dziedzińce, parki i wspaniałe budowle. 

To nie prawda, że Stwórca przestraszony nas przeklął, 
wzgardził tysiącami lat w ujarzmianiu planety, 
że słucha już tylko co lepsze newsy, wąsy kręcąc palcem, 
przeprowadza wymyślne testy o naszej wolności z aniołami, 
może troszkę kręci głową, drapie się po skroni, 
jednak jak wprawdzie jest, było i będzie,  
tego zapewne nikt z nas nie wie... 
i nie pozna długo.

                                                 Michał Mikołaj Pieper 
                                                                      Rumia Janowo 2020.10.14 
  
 



niedziela, 4 października 2020


 Zawsze radośni... /z cyklu "Dzieci Nikogo"/. 

W tym słońcu kolorowych filmów, 
zdjęć roześmianych, miast w rozkwicie, 
na jakieś dziwne zbliżenie, 
przełamanie kurtyny, 
gdy lato upalne wyganiało nad rzekę, 
smutną olimpiadę puszczano w TV, 
urodzeni w tle zmysłowej francuskiej piosenki, 
nic nikt z nas nie rozumiał, 
w sklepach były twarde cukierki. 

Niedługo potem szarością spowiło i przestraszyło, 
śpiewano walcząc, że Ona skąpana, 
od krwi nie wybawiona, święta, 
ogradzano w tym co odgrodzone, 
w trzech odcieniach o historii nauczano, 
aby do jutra, odczekać, 
w domach i sklepach nożyczki były w modzie, 
na cukierki i alkohol, nikt nie przyszedł, samo runęło, 
wtenczas Ją porównywano - do prostytutki. 

I w popłochu rozbiegły się myśli po wolności, 
wszystko można, nawet deptać epigonów dzieci, 
że silni, stęsknieni, w miłości nienawidzący, 
gotowi na zacne Konradowe poświęcenie, 
falą od Tybru, Sekwany, Tamizy i Moskwy łączono, 
za późno, większość zwycięzcom po pracy rozdano, 
zmieniono religię, ojca narodów zabrakło, 
i już byli inni, 
znający miękkie i tanie cukierki. 

                                                 Michał Mikołaj Pieper 04.10.2020 Rumia - Polska