To nie modlitwa małego człowieka...
To nie improwizacja służąca za sztandar buntu,
nie hymn pochwalny, psalm dziękczynny,
bowiem, natura błogosławiąc się samoistnie,
bezgranicznie i bezwarunkowo lgnie w stronę słońca.
To nie prośba o wybaczenie w męczeństwie symboli,
nie rozprawa naukowa, psychologiczne wątki,
z niezrozumiałością trudno wojować, krzyk podnosić,
po czasie przecież szalone burze milkną i cichną.
To wejrzenie człowieka małego życiem,
osłaniający dłońmi dogorywający płomyk wiary,
… starczy łaski w nadziei, tylko stań u mego boku,
oprócz umiłowanego, wszyscy zostali straceni.
To westchnienie człowieka małego w wiedzę,
z kagankiem w ręku w przyciemnionej książnicy,
obdarzony w miłości wolnością i wolną wolą,
jednak czyń wedle mojej jedynej woli.
To żal człowieka małego duchem, dalekiego od wojen,
wspominającego biografie, żywot pradziadów,
hołdując pokój, cierpliwość, szczęście i sprawiedliwość,
doświadcza przeważnie, swe najmilsze i wierne dzieci.
To nie zbiór synonimów, antonimów, niepraktycznego człeka,
lubiącego być poza okręgiem przytakiwań w samo zachwycie,
choć przystającego wobec naiwności i niewinności śpiewu ptaków,
gdzie nagroda wieczności, staje się nieraz zwykłą bezradnością.
Michał Mikołaj Pieper
Rumia 2021.01.02

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz