Skompresowane myśli odtwarzają ideał walki,
stawiane przed witrynami domów, stronice w popyt,
w sposobie znalezienia odrobiny wytchnień,
obleczoną ciszą widowni na przetak w sprzeciwie,
I mnie Ona bliska, żywa i barwna,
zakwitając rokrocznie wiosenną pociechą,
pokrętnie przeinaczając wolnościowy status,
a Ona tętni normalnością drogi,
dotąd nie ujarzmiona plastikową sterylnością,
tam widać życie w nadziei jutra,
lekko rdzawe i święcie upojone,
i nie są Nią już li tylko brudne dworce,
goszczące szeptem z cicha tłumy,
Mówią na Ziemi, niebo dzisiaj znowu inne,
za przykładem grzechów wzmocnione i sprawne,
połączone presją bezwarunkowej zgody,
na lot ptaka w okowie przyjaźni łańcucha,
I lubię patrzeć na spowite ruchem ulice,
migające perony w pogoni za miłością godzin,
zamierzchłe inne sprzed wieków budowle,
zgarbione siwizną dachów, pośród szkła
oraz klinkierowego stelażu,
I chociaż parki zmieniono w sceny teatru,
lustrami w samo ozdobę nadstawiane pozą,
nadpływa z wschodu od zawsze
morski zefir słonawy,
niezmiennie przyszłości odgrywa akt
wyzwolenia.
Michał Mikołaj Pieper
2019.04.17

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz