Na zdrowie...
Sunie przez ziemię stalowa kula,
niewidzialna - mała a może duża,
trudno powiedzieć, czy pot z niej spływa,
lub oliwa, co na wierzch wypływa.
W łzach zniszczenia strach zaszczepia,
zakrywając wszystko co sama nie tworzy,
a żaden dumny kalibru pocisk, powstanie,
w proch rozproszyć, unicestwić jej nie zdoła.
Wiem jedno, pokorna natura się ostanie,
obroni się gwiaździste i błękitne niebo,
oraz wydeptana przez zwierzynę ścieżyna,
i gdzieś człowiek na antypodach wolnego raju.
Jednak jedno mnie martwi, iż spójna
jedna myśl o narastającym szale,
co nawet liść na wietrze nie zdolna stworzyć,
znów pozostawi jałową i spaloną pustkę.
I tak zewsząd oblepiona kula
szczęśliwie zatroskana usiądzie,
zaczeka, na nowe niezdeformowane władzą,
niewinne myśli człowiecze.
Michał Mikołaj Pieper
Rumia 10.02.2021

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz