sobota, 30 stycznia 2021


Ramy radości... i płaczu. 

gdzieś tam na odległym wschodzie, 
w niewielkim miasteczku Paerdermou,
w otoczeniu wzgórz, jałowych gleb, 
żyć przypadło jednemu od mórz, 

biali aniołowie tam smacznie śpią, 
przed strachem poznania innego, 
nostalgiczną melodią poruszane są drzewa, 
w tym małym miasteczku Paerdermou, 

żyją w nim wiecznie zdziwieni mieszkańcy, 
i niemal zawsze czuwają przed snem, 
wypatrując we śnie realnego życia, 
a szepczą prawdziwą nazwę miasteczka P. 

ramy przeszłych, sczytanych biografii, 
czekają cierpliwie na nowe życie, 
przypasowane wśród dzieci, 
znamionują przeważnie o czyimś szczęściu, 

są i też zapisane skrzętnie zeszyty błędów, 
i ciut pochlebnych zaszczytów, 
nie ważne nikomu, że już niczyje, 
pozostały po piewcach i herosach życia, 

Tamże w niewielkim miasteczku Paerdermou, 
odhaczane są nadal sny, 
archiwizując jednodniowe błogie chwile, 
kartki od kalendarza - kuchennego.   

   
      Michał Mikołaj Pieper Rumia 2021.01.30


 

piątek, 15 stycznia 2021


Gdy tak szedłem tylko... 

zadźwięczało, brzęknęło, 
słyszałem wyraźnie, 
potoczyły się turlając, 
z bruku na chodnik, 
… ja, stałem tylko. 
Poszli potem
z powagą buchaltera, 
wyobcowanego krupiera, 
w błazeńskim milczeniu, 
stoliczek znów nie zawiódł, 
… ja, ukłoniłem się nisko. 
Wiedziałem iż,
łusknąć było za dużo, 
klasnąć za mało, 
wystarczyło ziewnąć, 
przeciągle, 
… mnie, nie było nudno. 
zaobserwowano pewnie 
demografie ważne, 
podkreślono kreską bilanse, 
nie zadano pytania, 
jest nas więcej, 
mniej może... 
… ja, liczyłem dnie i tygodnie.  
a u nas w domu, 
przystanki dalej
witały autobusy, 
perony wyczekiwały kolejki, 
samochody płynęły ulicą, 
maile obwieszczały reklamy,
… ja, modliłem się przecie. 
Tutaj, na niczego sobie
błogim świecie. 
                                                                          Michał Mikołaj Pieper 
                                                                         Rumia 15.01.2021 




 

sobota, 2 stycznia 2021

 








To nie modlitwa małego człowieka... 

To nie improwizacja służąca za sztandar buntu, 
nie hymn pochwalny, psalm dziękczynny, 
bowiem, natura błogosławiąc się samoistnie, 
bezgranicznie i bezwarunkowo lgnie w stronę słońca. 

To nie prośba o wybaczenie w męczeństwie symboli, 
nie rozprawa naukowa, psychologiczne wątki, 
z niezrozumiałością trudno wojować, krzyk podnosić, 
po czasie przecież szalone burze milkną i cichną. 

To wejrzenie człowieka małego życiem, 
osłaniający dłońmi dogorywający płomyk wiary, 
… starczy łaski w nadziei, tylko stań u mego boku, 
oprócz umiłowanego, wszyscy zostali straceni. 

To westchnienie człowieka małego w wiedzę, 
z kagankiem w ręku w przyciemnionej książnicy, 
obdarzony w miłości wolnością i wolną wolą, 
jednak czyń wedle mojej jedynej woli. 

To żal człowieka małego duchem, dalekiego od wojen, 
wspominającego biografie, żywot pradziadów, 
hołdując pokój, cierpliwość, szczęście i sprawiedliwość, 
doświadcza przeważnie, swe najmilsze i wierne dzieci. 

To nie zbiór synonimów, antonimów, niepraktycznego człeka, 
lubiącego być poza okręgiem przytakiwań w samo zachwycie, 
choć przystającego wobec naiwności i niewinności śpiewu ptaków, 
gdzie nagroda wieczności, staje się nieraz zwykłą bezradnością. 

                                           Michał Mikołaj Pieper 
                                              Rumia 2021.01.02