wtorek, 28 listopada 2017
Dziękując za odczyt odsłaniam swą następną stronicę kotar, zza okna zadum w: "moralne/residuum" Wydawnictwo Jasne 2016,.
X.X.
Pożegnałem tęsknoty z dziecka krain,
Ja ni Dawid Flawiusza, posąg na portyku,
rozdarłem uczucia z młodzieńczego skarbca,
Ja ni Jastrząb z mitycznego świata wolności,
rozgrabiam swą czystość dorastania na miłość,
Ja Enteneusz A. skazy na powielane umizgi,
i ryczę ni bawół z chińską kosmologią śmiechu,
dziesiątkując daty sukcesu, blamażu, na obce dzisiaj,
migające kursory z bez przewodu światłowodów,
pozostawiam wierze, zwycięstwa nad cierpliwością WiFi,
Ja ni Dante z przegrania fars o fotel na happy end sensu,
wczoraj woła, urywany sygnał z nieba w PC,
nasze credo pieniężenia, ufności w przyszłość,
i chcę krzyczeć, mówić, szeptać, błogo wędrować,
stwierdzając relatywność ponad życie,
nie możesz, nie masz prawa, słyszysz,
pragnąć uczynić ze mnie Boga, na ziemskie wytartki,
profanum świateł w światłości, niczym Edis Bulbon,
drżyj, zwiększaj władzę nad sobą, szalej,... i,....
Ja,... nie doszły Bóg,... nigdy nim na Ziemi nie pozostanę.
gdyż zwyczajnie, jak człowiek wiary, wierzę,...
Powozie Przymierza - dwukółko rydwanie,...
Aaronie, Mojżeszu nie tędy droga,...
idziesz z powrotem nad brzegi Nilu,
w kierat wiecznego smagania kurzem,
budowy zamków z piasku, modlitw o wodę,
puszczania dziecin na otwarte morza,
pode granice Filistrynu, Krety, w Babilon,
Ludu Sędziów tęsknisz, powiedz za czym,
Kapłańsko Arko, stwarzasz boginie z cielców,
przed Wami wolność, Kraina w mleku i miodzie,
odrzuć bicz upokorzeń, czwartą Kataraktę wojen,
idź z wiarą Ojców, pustyń fatamorgany znikną,
Morze Czerwone zamknęło podwoje,
stratowane samochody rdzą powlekł czas i kraby,
bilety kupują u kas na fantazję badaczy piramid,
beduińskie karawany stoją za rogatką foto,
plastik, pastisz, smutne bociany zimą,
nie tędy droga,... Ludu Wierny,
potomkiem dzieci narodów, nigdy tam nie byliśmy,
woda nam obca, zimna i zarazem gorąca,
Qvo Vadis,... Logos,
nie długo w drodze Grecja, Europa, szklane domy,
szafirowe morza północy,
za czym tęsknisz,...
wszystko wszak znajdziesz,...
gdy niewolę, majaki snu odstawisz,
rodzime ogrody, sady odwiedzisz.
Michał M.Pieper - Rumia
czwartek, 23 listopada 2017
Uszanowanie dzień Dobry,.
Z ostatniego tomiku "moralne residuum" wyd.Jasne 2016 ISBN: 978-83-61508-8-98-4
Tańczyć,...
O Czarna Ines, osławiona zbiorem w liryce łez gniewu,
grająca odwiecznie swój teatr na strunie dusz serc pragnień,
znasz balansującą ostrożność, gdy tracisz logiczność na wybór,
a pozostawiasz zawsze własne dominum po czasie,... i nie,
zwykłe,... tak, jest grą barw zabawy, partyturą z ludowego oberka,
zna Cię epok parę, liter nieskończoność w pergaminie tęsknot,
i może zainteresować Cię, O Czarno Ines lub Jasnooko Wenus,
czyste błądzenie w świecie prawd i nieskazitelnego piękna w naturze,
u nas motyl po prostu jest motylem, a ziemia planetą daną nam w darze,
tam wszyscy chcą kochać, lecz srebnicy nie kują pierścienie w złocie,
szkolnicy nie uczą cierpliwości pozbawioną fundamentu spełnienia,
tańczyć chcesz tango, bolero, czterotakt będący w założeniu tercium,
a sala pusta, bal zakończony, orkiestrę odwiózł wodzirej młody, może nowy,
gdzież Czarna Ines,.... woła Karmazyn w fraku z wypożyczalni, od szatniarki,
deszcz dzisiaj nie pada, słońce wstało zbyt wcześnie, kompromitując portfele,
jeszcze stygnące opary Czarno Ines, trzy szklanki na stole w czerwieni winnic,
zawołam dwakroć na przekór kurom na płocie, ole'cancana Jasnooko Czarno Ines,
kastaniety przywołam i potwierdzę etos, epos, czy jakoś tam, byle by pogadać o świcie,
Ach Ines, obiednie sztylety leżą pod stołem, a nikt już nie gra pasaży na biało czarnym pianinie.
Jakaż znowa, wyszłaś usprawiedliwiona,... a nam zostały, zmiętolone waniliowe cygaretki.
El Figaro,...
Smutno marionetko od er Bastylii z czerną łezką u oka,
wędrująca traktem pawim ni kogucim, od ratusza po operę,
dźwięczne filiżanki z aromą kaw, tęsknie upatrują za Tobą,
i milczą zamyślone, na figlarny znój w zapełnianie sakiew,
z murami oplotłeś na stałe, kawiarnianą ostoją na oranżadę,
Twoim mówcą panem, pajacykową przedłużką w takt poruszeń,
w skrzyni koronkowe, wymienne panie na jutro, niedziele,
towarzyszące w śnie ugnieceń po zasuwce skobla,
jakież tam kryjesz sny, marzenia, plany scenariusza,
by rozbawiać, ronić łzy,... zawiesić południa próżnie na rynku,
gdy kolorowe napoje oranżad, interesem pachną nikotyny,
zawisły o bar z szmaciankową godnością aktora,
wolisz już pewnie ugniecenie, wśród panien zza skobla skrzyni,
snując wyobrażenia o widowni uśmiesznie, szepcząc dziękujesz,
ze mną byłeś zawsze w zgodzie, wybierałeś słońce,...
a lubię gdy żarko, promienia rozleniwiają u bram bezpańskie psy,
muchy brzęczą nisko, woda beztrosko leci, leci, po ciele,
wino, jaką ono niesie wtenczas słodycz pod drzewa parasolem,
schódkami, poręczą kowalską od stolika,... i Twoim mlaskaniem od oranżady,
liczeniem ćwierci banknotów wytłoczone prasą w szlachetnim stopie,
zmysłem obdarowany na maklera, bankiera, ostajesz zgoła kawalerem,
z dwoma garniturami, albumem, przestrzenną antresolą z widokiem na niebo,
marionetką w szafie, paniami w skrzyni, moim wspomnieniem zza kaw zadumy,
spacerem po granitowym trotuarze, od parku, kościoła po fontannę,
zresztą także bez celu,... oprócz liczenia dziur w ulicy, reperowaniem konta.
Michał M.Pieper
sobota, 11 listopada 2017
nieodgadłe posągi,.
tyleż mnie wojaży po malutkim mym świecie,
pewnie z dziewięć lub dziesięć aort dorzeczy,
a tamże spotkani ludzie na brzegu miast rzeki,
chodzą niezmiennie wzdłuż ulic świateł lamp,
chronologicznie pośpiesznie w zaplanowane,
ostentacyjnie rozlegle pielęgnując swoisty ład,
zegar na wieży wskazał identyczną wskaźnie,
nurt przelewa tak samo, wieści z gór w morze,
kwieci kwiecistość podobnie w zielone słońca,
a tyleż w tamtym co ranny dospany godzinę sen,
obok w zakryciu szepcze wiatr lub głośno milczy,
skorupa twarda zza drzwi od normalności zadziwia,
zaprosić w uchronne wnętrza nie skłonna przybysza,
płynie ponad budynkami ulotna forma przypuszczeń,
i przyjazne żółte lampy tęsknie pieszczą rodzime ciepło,
tamże przecież przenika znajomo wiatr, oplata myśli,
w kokonie planów na różnobarwne skrzydlate maści,
ubarwione naszą pamięcią od rodziców powstania,
i wracać nakazem sumień nam wiosną, jesienią w lato,
lecz tacy właśnie... nieodmiennie, od wieków jesteśmy.
Michał M.Pieper Rumia 2017
Nic nie znaczące podróże za rzeką, z inną kulturą językową... gdzieś, kiedyś, zapisane w pamięci.
MMP
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)