a gdyby powstało...
co, nie wiem...
- wieczne samopowstanie-
Ach, powiesz pod nosem w wymuszonym grymasie uśmiechu,
znowu wierszokleckie bajdurzenia lunatykujących fantastów,
wskrzeszanie umarłego gatunku w cyfro-technicznym XXI wieku,
są one spoza tych co w pierwszym inicjującym stoją szeregu,
z dala balansują od batalistycznych kawalkad Amora na chybił trafił,
niekiedy one śpią i katorżniczo schną, biedne słowa i poczciwe wersy,
na widoku kwadransujących widzów, tuż przy zapomnianym wirydarzu,
i zgoła nie mnisiego, a w gmachu źródeł powstania zapytań lub sensu,
wędrówek zza sygnatury, indeksy oraz odważnych plecaków w kącie.
Czy to aby Dolina Radości - może chwila cnotliwa,
do któreś ktoś kiedyś dodał... że tam dawno po wojnie,
czy aby tryskająca natura z miodopłynną płodnością.
Czy tam niewole dionizyjskie ukracają swawole,
gdzie harfiarki samotne wtórzą opowiadaniami,
a Wulcano ziewa mgłą zachłystując się wieczorną rosą,
Małe Atlantico na rzece krzane góry starł w pośpiechu,
i wygonił ptasią parę za nefretyckie przesmyki skalne.
Ach znów refleksyjne malowane słowem pióra...
krótkie i nieme, proste, koślawe,
niczym riposta na mozolną pracę -
na ciągłe zmartwychpowstanie.
Michał Pieper Rumia/Gdańsk 25.11.2021

