nie, - nie wszystko dla P...
oraz jak wielu by myślało...
i nagle znowu w miasteczku Paerdermou,
które zwie się nieraz "deszczową wioską"
w otoczeniu topoli, buków olch i bzu,
żyć przypadło także niejakiemu eS,
wzrastał pod sercem - niczym inni,
kochany z piętnem tablicy i sensu,
wsłuchując się w dźwięki ludzi spoza,
milczeniu kota, skrzypieniu podłogi,
o panie boże, a po co im to będzie...
i zwyczajnie poprzez uchylone okno
w miasteczku Paerdermou,
lub jak kto woli "deszczowej wiosce",
w otoczeniu topoli, dębów - akacji,
wpadało co dzień promieniste słońce,
szepczący powiew od rosistego lasu,
rozumiał wówczas wyraźniejsze głosy,
na chwałę bożą i dla kogoś tam jeszcze,
On do czegoś się przyda, po prostu...
podwórza stawały się coraz to większe,
aby ponownie być małe w wyobraźni nauki,
i ten niewielki świat w miasteczku Paerdermou,
dla wielu dalej - "deszczowej wiosce",
w otoczeniu topoli, grabów i chodników,
pochylały się od kołyski snu - odwieczną drogą,
gdzie omijane są niejakie prawdy,
mgliste na jawie przeszłe przeźrocza,
i oprócz plecaka - nie było wtenczas nikogo...
a jednak kiedyś w tym miasteczku Paerdermou,
wciąż u większości "deszczowej wiosce",
czas przysnął na moment w kąciku podwórza,
i gdy kiedyś wszystko miało być dla P,
polnym bukietem oko zachwycać,
teraz ostało się w domenie życia S...
i nikt nakręcić zegar - zdołać nie mógł,
w tym małym miasteczku Paerdermou,
deszczowej wiosce, bożego łez nieba.
W podzięce za życie rodzicom... Michał Mikołaj Pieper Rumia 23.04.2021

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz